ks. Jan Czyżyński SCJ
Proponując napisanie tego artykułu, uczyniłem tak, ponieważ spośród różnych sugerowanych tematów, ten właśnie, w mojej ocenie, dotyka istoty Leona Jana Dehona. Jest on w szczególny sposób człowiekiem oblacji wypływającej z miłości. Chcę zastanowić się nad ideą oblacji jako centralnego pojęcia w duchowości o. Dehona. Dla niego życie oblacji wypływa z jego przekonania, że jest on nieskończenie kochany przez Boga. Miłość ta wymaga odwzajemniania miłości. W fundamentalnych postawach uległości Jezusa i Maryi o. Dehon znajduje modelową odpowiedź na to wezwanie do odwzajemniania miłości poprzez życie oblacji. Życie oblacji dla o. Dehona ma być przeżywane nie tyle dla przywrócenia sprawiedliwości, ponieważ nasz Bóg został obrażony, lecz raczej dlatego, że Bóg jest tak godny miłości i zasługuje na całą miłość naszych serc. Ponadto wszelkie autentyczne życie oblacji przeżywane z miłości do Boga musi pociągać za sobą pełną miłości służbę ludu Bożego, naszych braci i sióstr.
Powyższy akapit jest w istocie streszczeniem tego artykułu, a to, co po nim następuje, ubierze go, mam nadzieję, w konkretną postać.
Pojęcie oblacji jest centralne dla życia i duchowości o. Dehona. Bardzo ucieszyłem się z wyrażenia tego faktu przez o. Ledura w jego książce Prier 15 Jours avec Leon Dehon. Na stronie 89 mówi on: „L’oblation a porté la vie spirituelle du fondateur.” („Oblacja wznosiła życie duchowe założyciela”). O tym, jak było to dla niego ważne, wiemy z faktu, że nazwą, jaką pierwotnie nadał Zgromadzeniu, które założył, było: „Oblaci Najświętszego Serca.” Kiedy Zgromadzenie zostało zniesione i wkrótce potem wskrzeszone, powiedziano mu, aby nie używał tytułu „oblaci.” O. Dehon usłuchał, lecz tytuł ten pozostał bliski jego sercu. W jego wpisie do dziennika pod dniem 11 czerwca 1892 czytamy: „Poprosiłem o pozwolenie Świętego Oficjum, aby móc powrócić do nazwy „oblaci”. Kardynał Monaco przesłał biskupowi odpowiedź w bardzo szorstkiej formie, że uregulowania wydane w 1884 r. dotyczące nazwy i odnoszące się do kontaktów z siostrami nadal pozostają w mocy” (NQ, V, 111v). Wiemy, że musiał on przystać na tytuł „Księża” Najświętszego Serca, dla niego jednak było to samo. W swoim wpisie do dziennika z 16 lutego 1886 pisze on: „Kapłan Najświętszego Serca – kapłan-żertwa, prawdziwy kapłan: to jest wszystko to samo. Oto, czym musimy być”. „Żertwa” nie jest wśród nas słowem akceptowalnym w naszych czasach, niosło ono jednak ze sobą pojęcie, za jakim opowiadał się o. Dehon. Powiedział on nawet, że w Marsylii nie uszłoby im na sucho nazywanie się „żertwami”, ale nie tam, gdzie on jest. Jakiegokolwiek słowa się używa, tym, co o. Dehon chciał czynić i tym, co chciał, aby czynili jego uczniowie, było ofiarowanie siebie Ojcu w zjednoczeniu z Jezusem z miłości i pozostawanie do dyspozycji Ojca. Dlatego w naszych Konstytucjach w numerze 26 czytamy: „Jako kapłani Najświętszego Serca żyjemy dziedzictwem Ojca Dehona (…). Idąc za nim (…) jesteśmy wezwani w Kościele do poszukiwania i prowadzenia jako jedynej rzeczy koniecznej, życia w zjednoczeniu z oblacją Chrystusa”.
O. Dehon jest człowiekiem, który jest całkowicie przejęty faktem, że Bóg kocha go ogromnie. Wszyscy na pewnym poziomie świadomości wiemy i wierzymy, że Bóg nas kocha, ale łaską, którą otrzymał o. Dehon, było głębokie, osobiste przeświadczenie, że Bóg kocha jego i każdego z nas miłością, która jest poza naszą zdolnością pojmowania. Tym, co musimy zrobić, jest natomiast poddanie się i pozwolenie na utrzymanie nas w tej miłości. Tylko ktoś obdarzony świadomością głębokiej miłości Boga wobec niego mógłby pozwolić Jezusowi przemówić do nas tak, jak uczynił to o. Dehon w swojej książce medytacji Życie miłością: „Moja męka wywodzi całą swoją wartość, całą swoją zasługę, nie tyle z moich zewnętrznych cierpień, ile z mojego Serca, z miłości, która natchnęła moją ofiarę. Pragnąłbym znieść te nadzwyczajne cierpienia, aby dowieść mojej miłości i nie szczędzić niczego dla zyskania w zamian twojej miłości. Ponieważ oddałem się mojemu Ojcu, aby wycierpieć wszystko dla ciebie, wypełniłem ślub miłości we wszystkich okolicznościach mojej Męki” (OSP, II, 41, por. P.J McGuire, SCJ., How Father Dehon Read the Passion of Christ, s. 10).
W innym miejscu o. Dehon pisze: „Jezus Chrystus jest rzeczywiście, w tajemnicach swojej Męki, księgą zapisaną na zewnątrz i wewnątrz, a jakież są te litery, które widzimy zapisane w tej księdze? Tylko te: Miłość. Bicze, ciernie, gwoździe zapisały je krwawymi znakami na jego Boskim ciele; nie zadowalajmy się czytaniem i podziwianiem tego Boskiego pisma od zewnątrz; dotrzyjmy do sedna, a ujrzymy jeszcze większy cud: to niewyczerpywalna i niewyczerpana miłość, która nie liczy tego wszystkiego, czego doświadcza i która oddaje się bez znużenia” (OSP, II, 305).
Jesus-Christ est reellement, dans les mysteres de sa Passion, le livre ecrit a l’exterieur et a l’interieur, et quelles sont les letters que nous voyons tracées dans ce livre? Celles-la seules: Amour. Les fouets, les epines, les clous les ont ecrites en caractères de sang sur sa chair divine; mais ne nous contentons pas de lire et d’admirer cette ecriture divine a l’exterieur; penetrons jusqu’au coeur, et nous verrons une merveille bien plus grande: c’est l’amour inepuisable et inepuise qui compte pour rien tout ce qu’il souffre et qui se donne sans se lasser (OSP, II, 305 por. Ledure, « Prier 15 Jours avec Leon Dehon », s. 91).
Powodowany świadomością ogromnej miłości Bożej ku nam, ucieleśnionej w Jezusie i symbolizowanej przez Jego przebite Serce, o. Dehon został z łaski Bożej skłoniony do tego, by w zamian kochać. „Postrzegał odmowę miłości Chrystusa jako najgłębszą przyczynę ludzkiej niedoli” (Konstytucje, nr 4) i chciał w ten sposób poświęcić się odpłacaniu miłością za tę miłość, która zawsze dawana jest najpierw.
W Liście Apostoła Pawła do Filipian, rozdział 2, wiersz 4, czytamy jego wezwanie: niech to dążenie was ożywia; ono też było w Chrystusie Jezusie. Słowa te z pewnością trafiły pod rozwagę o. Dehona i kierował się on drogą życiową, jaką one proponują. Kiedy o. Dehon poszukiwał modelu i słów, które ujmowałyby to, do czego, jak czuł, został powołany poprzez łaskę Bożą w odpłacaniu miłością za miłość, o. Dehon skorzystał ze słów „Ecce Venio” (Oto przychodzę). Słowa te pochodzą z Psalmu 40 i zostały włożone w usta Jezusa przez autora listu do Hebrajczyków, kiedy stara się on nazwać nastawienie, jakie Syn Boży okazał przychodząc na ten świat: „Oto idę, abym spełniał wolę Twoją”. Syn w pełnym miłości posłuszeństwie wobec Ojca staje się człowiekiem, aby nas nauczyć, jak bardzo jesteśmy kochani przez Boga i jak żyć, abyśmy mogli kochać Boga i jeden drugiego nawzajem. Aby czynić to w sposób doskonały, Syn ustawia się w całkowitym poddaniu się Ojcu z miłości. To jest to, czego o. Dehon trzyma się jako istoty Wcielenia i Dobrej Nowiny Jezusa. Staje się to siłą napędową i celem całego jego życia: życie duchem „Ecce Venio”, przeżywanie życia w całkowitym ofiarowaniu samego siebie (oblacji) z miłości do Ojca w naśladowaniu i zjednoczeniu z Synem.
Innym fragmentem z Pisma świętego, który jest bliski sercu o. Dehona jako wyraz jego poświęcenia się życiu oblacji, jest zdanie, które Łukasz Ewangelista wkłada w usta Maryi jako odpowiedź na zaproszenie Ojca do tego, by była Matką Syna Bożego. Mówi ona: „Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!” Łacińskie słowa z tego zdania „Ecce ancilla” znajdują się często w pismach o. Dehona połączone z przypisywanymi Jezusowi: „Oto idę.” W pewnym sensie odpowiedź Maryi musi poprzedzać odpowiedź Syna. Bez aktu oblacji ze strony Maryi Wcielenie nie doszłoby do skutku, a przynajmniej nie tak, jak je znamy. Dla o. Dehona te dwa wyrażenia: Ecce ancilla Maryi i Ecce venio Jezusa, wyrażają powołanie, które, jak wierzył, otrzymał od Boga, i wskazują dla niego drogę życiową. W swoim Dyrektorium duchowym I, 3 o. Dehon pisze: „całe nasze powołanie, nasz cel, nasza powinność, nasze obietnice znajdują się w tych słowach: „Ecce Venio, Ecce Ancilla” (Por. Konstytucje, nr 6). Zawsze mnie uderzało, że te dwa zdania niosą ze sobą aspekty: męski i żeński życia oblacji. Ecce Venio wskazuje na podmiot działający, który podejmuje działanie w pełnym miłości, wolnym otwarciu się na wolę Bożą. Ecce Ancilla wskazuje na pełne miłości nastawienie jakiejś osoby, aby być dobrowolnym odbiorcą działania Bożego. Aspekty: męski i żeński oblacji były z pewnością obecne w życiu o. Dehona w działaniach, jakie podejmował, i w rzeczach, jakie znosił.
Ważne jest, by pamiętać, że tym, co umożliwiało o. Dehonowi życie życiem oblacji, tak jak to czynił, był fakt, że był on całkowicie przekonany o nieskończonej miłości Boga ku niemu i zupełnie owładnięty jej świadomością. Ponieważ opierał się na pewności co do tej miłości Boga ku niemu, odczuwał całkowitą i pełną ufność wobec Boga i to umożliwiało mu oddanie się, aby pozostawać do dyspozycji Boga, aby czynić lub znosić wszystko, o cokolwiek Bóg go poprosi. Bardzo pięknie wyraża to P. J. McGuire: „Bierny aspekt bycia kochanym jest koniecznym warunkiem dla aktywnego aspektu kochania” (Por. Charism and Mission, s. 34).
Tym, co zdominowało o. Dehona w jego pragnieniu życia oblacji była dynamiczna łaska i moc miłości: Boża miłość ku niemu, ku nam i jego miłość ku Bogu i ludowi Bożemu. O. Dehon jest człowiekiem oblacji przez miłość. Często odnosi się on do centralnej pozycji miłości w swoim życiu wiarą. We wstępie do swej książki medytacji Kapłańskie Serce Jezusa pisze on: „Oddanie Najświętszemu Sercu jest związane z każdą tajemnicą i każdą fazą życia Naszego Pana. Wyjaśnia ono wszystko jednym słowem: miłość. Pod koniec swoich rekolekcji w sierpniu 1886 roku dokonuje różnych postanowień, a kluczem jest miłość. Pisze on: „Postanowieniem moim jest żyć i umrzeć jako prawdziwa żertwa Serca Jezusowego. Aby to uczynić, będę podtrzymywał zupełne porzucenie całego mojego „ja” na rzecz Serca Jezusa. Będę pokładał w nim synowską ufność, zdając siebie samego na jego wolę i jego upodobanie we wszystkich sprawach. Uczynię wszystko przez miłość, w duchu wynagrodzenia” (NQ, III, 51). Postanowienie to wyraźnie pokazuje jego pragnienie bycia oblatem, żertwą, dla o. Dehona jest to samo, a motywacja tego wypływa z miłości. Zwięźlej pisze on 5 maja 1888 roku: „Czysta miłość i immolacja, oto moje życie i moja jedyna droga” (NQ, IV, 39r). Wyjaśnia on godło, które wybrał dla zgromadzenia, a które znów akcentuje stałe tematy o. Dehona: miłość i immolacja. Jego wpis w dzienniku z 23 maja 1886 roku brzmi: „Na nasze godło wybrałem Najświętsze Serce na krzyżu. Czyż nie jest naszym celem immolacja poprzez miłość ofiarowaną jego pełnemu miłości Sercu złożonemu w ofierze?” (NQ, III, 26).
Sądzę, że ważne jest spostrzeżenie, iż kiedy o. Dehon mówi o immolacji [oddawaniu siebie w ofierze], należy ją rozumieć jako wypływającą z życia życiem oblacji i będącą jego ceną. Ojciec Dehon nie jest kimś, kto zachęca do nadzwyczajnych przejawów pokuty, które ktoś bierze na siebie. Wierność pozostawaniu do dyspozycji Boga, aby wypełniać wolę Bożą wobec nas i akceptowaniu cierpień, jakie spadają na nas w życiu z powodu tej wierności wniesie w nasze życie krzyż pod przewodnictwem Boga, nie zaś ze względu na to, co my planujemy. To właśnie, jak sądzę, ma na myśli o. Dehon, w swoim często cytowanym powiedzeniu: „Niech Bóg zamachnie się batem” (Por. P.J. McGuire, Father Dehon: Three Letters and a Note, s. 9).
Kiedy inni autorzy znajdują słowa dla wyrażenia tego, co centralne dla jego duchowości, on łączy ich dzieło w jedno i integruje po swojemu. 14 października 1886 roku pisze on: „Czytając żywot biskupa Pie natrafiłem na piękną syntezę religii: religia jest zawarta we wzajemnej miłości Jezusa Chrystusa i ludzkości. „Chrystus nas umiłował” (Ef 5,2) – oto cały dogmat. „Będziesz miłował” – oto cała moralność. „Bóg jest miłością – wierzyć miłości” – oto cała nasza wiara; my uwierzyliśmy miłości (1 J 4,16). „Dokonywać aktów miłości” – oto wypełnienie przykazań. Kto bowiem miłuje, wypełnił Prawo (Rz 13,8). W imię tej złożonej z dwóch elementów dewizy Serce Jezusa jest sumą całej religii. Serce Jezusa: baza miłości i przedmiot miłości” (NQ, III, 60). Później, w marcu 1888 roku, cytuje Jouberta: „Bardzo podoba mi się ta myśl Jouberta: ‘Kochać Boga i zyskiwać jego miłość, kochać naszych bliźnich i zyskiwać ich miłość, oto moralność i religia: w jednym i drugim wypadku miłość jest wszystkim: celem, zasadą, środkiem”.
Ojciec Dehon miał jednak swoją własne zdanie na temat tego, co chciał podzielać jako istotę swojej duchowości. Czując się wolnym we włączaniu i integrowaniu twierdzeń innych, które dobrze oddawały jego własne przekonania, miał moralną odwagę nie zgadzać się lub różnić od tych filarów duchowości, których ścieżki odbiegały od jego własnych. Jedną z wybitniejszych osób, od których się różnił, był św. Ignacy Loyola. O. Dehon pisze: „Mam głęboki pociąg do Ćwiczeń i nigdy nie przestałem ich kochać. Zawierają one jednak coś, co jest w niezgodzie z moim temperamentem czy też moją łaską, to znaczy każą one czekać nam kilka dni zanim powiedzą nam o miłości Boga”. Święty Ignacy mówił: „Człowiek został stworzony, aby chwalić i czcić Boga oraz mu służyć i w ten sposób zbawiać swoją duszę”. Nie chciałbym zaczynać w tym miejscu i moje serce mówi mi, że człowiek został stworzony przede wszystkim, aby kochać Boga (NHV, IV, 125; St.D. 25.2, 64. Por. P.J. McGuire, SCJ., Foundation and Re-foundation (1877-1888), s. 53-54). Miłość jest dla o. Dehona wszystkim i konsekwentnie kładzie on na nią nacisk.
Być może o. Dehon jest najbliższy nazwania siebie (i członków swego Zgromadzenia) „człowiekiem oblacji przez miłość” w krótkiej notatce, jaką napisał w kwietniu ostatniego roku swego życia. Zestawia on ofiarę w sensie prawnym z ofiarą [=żertwą] miłości i jednoznacznie stwierdza, że podobnie jak święta Teresa od Dzieciątka Jezus mamy motywować się miłością. Pisze on: „Ofiara w sensie prawnym i Ofiara Miłości. Dusza, poruszona Męką Pańską i widokiem grzechów świata może ofiarować się Bogu jako ofiara w sensie prawnym, aby być w zjednoczeniu z Męką naszego Pana dla wynagrodzenia za zniewagi popełnione wobec Boga i dla ocalenia dusz przez dokonywanie poprawy za ich winy. Opatrzność pozwala tym duszom przechodzić określone cierpienia odkupieńcze”. Taka jest, jak sądzę, ofiara, jaką składają niektóre zgromadzenia dusz-żertw, jak np. te w Marsylii i Namur.
Droga siostry Teresy od Dzieciątka Jezus jest nieco odmienna. Nie ofiaruje ona siebie jako ofiary w sensie prawnym, ofiaruje się jako żertwa albo całopalenie dla miłosiernej miłości Jezusa. Jest to porzucenie na rzecz woli Jezusa w duchu miłości i immolacji. Jeśli odpowiadałaby Jezusowi prośba do tej duszy o jakieś cierpienie wynagradzające, jest ona w pełni gotowa ponieść krzyż na rzecz miłości Jezusa i za dusze. Nawet sama miłość doznaje cierpień. Pełna miłości dusza cierpi wskutek swoich własnych niedoskonałości, cierpi, widząc Jezusa tak mało kochanego i tak często obrażanego. Jej miłość urasta do męczeństwa miłości. Nasz własny duch jest ‘Życiem miłości i immolacji’ (Konstytucje, rozdział drugi). Immolacja miłości jest tutaj cechą dominującą, chociaż jest to częściowo ofiara wynagradzająca. Jesteśmy zrodzeni z ducha Małgorzaty Marii, a bliscy duchowi siostry Teresy. Idźmy za wezwaniem, jakie wzbudza w nas łaska.” (NQ, XLV, 53-57; Dehoniana 20 (1975), s. 146-147. Cf. P.J. McGuire, S.C.J., Father Dehon: Three Letters and a Note, ss. 15-16).
Cytowałem wiele słów o. Dehona, aby wskazać, że był/jest on prawdziwie człowiekiem oblacji przez miłość. On sam wyraża swoje całkowite oddanie Bogu z całą jego intensywnością w bardzo krótkim zdaniu: „Panie, chcę służyć ci z miłości, każdego dnia, w każdej godzinie” (NQ. IV, 102v) [22-23 lutego, 1890 r.].
Ostatnim punktem, jaki chcę poruszyć w tym artykule jest to, że o. Dehon, będąc człowiekiem oblacji z miłości, nie zamknął się na siebie samego, zatracony w samotnej kontemplacji Bożej miłości. Jego miłość dla Boga skłaniała go do służenia z miłością jego braciom i siostrom, szczególnie ubogim. Wiązało się to z prawdziwym nawróceniem u o. Dehona, który wywodził się z rodziny raczej zamożnej. Podobnie jak Jezus nie potrafił ograniczyć się do jednego przykazania, kiedy pytano go, które jest największe, tak i o. Dehon nie mógł oddzielić wezwania do miłowania Boga od żarliwego oddania się na służbę ludu Bożego. Wyraźnym wskazaniem tego jest tytuł, jaki nadał czasopismu, jakie założył: „Królestwo Najświętszego Serca w duszach i społeczeństwach.”
Ojciec Dehon nauczył się od francuskiej szkoły duchowości tak zwanej „modlitwy uczucia.” Jej celem była próba pozostawania w łączności z uczuciami, emocjami, które były w Jezusie w różnych sytuacjach, z jakimi się On stykał i ich modlitewne rozważanie oraz naśladowanie. W swoich medytacjach i modlitwach o. Dehon bardzo często mówi jak gdyby za Jezusa, wkładając w usta Jezusa słowa, które wyrażają to, czym, jak wierzy, były uczucia Jezusa, tak abyśmy mogli uczyć się z nich i wdrażać je w praktyce. Znalazłem szczególne miejsce, gdzie o. Dehon pięknie łączy miłość do Jezusa z posługą ludu Bożego. Ojciec Dehon wkłada te słowa w usta Jezusa: „Apostołowie i uczniowie odpowiedzieli na moje wezwanie (…). Teraz zwracam się do ciebie. Spójrz, moje dzieci są złaknione słowa Bożego i sakramentów. Czy nie masz nad nimi litości? Dzieła apostolatu i nauczania wymagają ludzi dobrej woli (…). Spójrz na rozdźwięk w społeczeństwie. Któż stanie pomiędzy bogatymi i biednymi, aby głosić wobec ich obu obowiązek sprawiedliwości i miłosierdzia? Widzisz, że nadużycia z jednej strony wywołują bunt z drugiej; słyszysz groźne żądania wynikające z zawiści. Potrzeba więcej apostołów sprawiedliwości i pokoju (…). Czyż nie chcesz przyłożyć swojej ręki do dzieła zbawienia? Czyż pozostaniesz głuchy na moje wezwanie? Paś baranki moje [J 21,15]” (Podkreślenie moje) [OSP, I, 197-198].
Nasze Konstytucje wyrażają to zobowiązanie do życia oblacji, życia w zjednoczeniu z naszym pełnym miłości Bogiem, które ma być przeżywane tak, jak było przeżywane przez o. Dehona w „służbie upośledzonym i niskiego stanu, robotnikom i ubogim (Por. Souvenirs XV)” (Konstytucje, nr 31). Czytamy tam także: „To zjednoczenie z Chrystusem (o. Dehona), które wyrastało z głębi jego serca, musiało być aktualizowane w całym jego życiu, a przede wszystkim w jego apostolacie. Apostolat ten charakteryzowała największa troska o lud, szczególnie najuboższy, i troska o aktywne naprawianie niedostatków pasterskich w Kościele jego czasów” (Konstytucje, nr 5). Idąc Jego (Jezusa) śladem musimy żyć w rzeczywistej solidarności z ludem (Konstytucje, nr 29).
Świętując beatyfikację Ojca Leona Jana Dehona – tego człowieka oblacji z miłości – dziękujemy Bogu za dar, jakim on był i jest dla Kościoła i dla nas jako członków jego Zgromadzenia, Księży Najświętszego Serca. Modlimy się, abyśmy mogli wypełnić nadzieję wyrażoną pod naszym adresem przez Papieża Leona XIII w dekrecie pochwalnym dla Zgromadzenia wydanym 25 lutego 1888 r. i cytowanym przez o. Dehona w jego duchowym testamencie do członków jego Zgromadzenia: „Instytucja ta będzie jak bukiet kwiatów dla Serca Jezusa, jeśli jego członkowie będą zjednoczeni i całkowicie oddani Najświętszemu Sercu i jeżeli będą ustanawiać królestwo Jego miłości w sobie samych i pośród ludu, który będą ewangelizować” (Dyrektorium duchowe, s. 293).
Nota końcowa: Chcę wyrazić moją wdzięczność P.J. McGuire’owi SCJ, którego przekłady różnych tekstów Dehoniańskich wykorzystałem w tym artykule. Dwa miejsca, gdzie włączyłem oryginalny tekst francuski, to przypadki, w których sam przetłumaczyłem tekst na angielski i chciałbym, aby czytelnicy sami mogli odnieść się do oryginału. Chcę także podziękować Ojcom: Manzoniemu, Ledure’owi i McGuire’owi za ich badania i studia, jakie poświęcili życiu o. Dehona. Mam wobec nich osobiście wielki dług wdzięczności, podobnie jak i wszyscy członkowie naszego Zgromadzenia.