„Urodziłem się 14 marca 1843 r. Był to wtorek drugiego tygodnia Wielkiego Postu”: tak rozpoczynają się „Note sur l'histoire de ma vie, Ojca Dehona. Jest to szczęśliwy zbieg okoliczności, który skłania nas do odkrycia jego znaczenia; do dostrzeżenia w narodzeniu tej sercańskiej wspólnoty w La Capelle szczęśliwy powrót do początków.
Wokół kołyski nowonarodzonego znajdowali się jego rodzice: ojciec Aleksander Juliusz, jego mama Stefania Adele Vandelet, wujkowie ze strony ojca i ciotki ze strony matki. Dali mu imię Leona Gustawa.
Znajdujemy się obecnie w domu rodzinnym naszego Założyciela. Aby obchodzić narodzenie tej sercańskiej wspólnoty, obecni są wszyscy Wyżsi Przełożeni SCJ Europy. To ta stara Europa dała początek i rozwój naszemu Zgromadzeniu w innych krajach świata, tworząc tyle innych Prowincji, Regionów i Dystryktów.
„Moja matka była dla mnie jednym z największych darów Boga i narzędziem tysięcy łask… Pragnę tutaj dziękować Bogu za to, że dał mi taką matkę, że zasiał we mnie, za jej pośrednictwem, miłość swego Bożego Serca…” (NHV, I, 4-5).
„Mój ojciec nie spotkał się z dogodnymi warunkami dla pełnego wychowania chrześcijańskiego… Zachował on z wychowania ducha równości i dobroci, które charakteryzowały całe jego życie… Musiałem znaleźć w czułości jego uczucia ojcowskiego dla mnie wielkie oparcie dla rozwoju mego wychowania” (NHV, I, 5-6).
Jest tutaj miejsce na pamięć o ciotce ze strony matki, Julietty Agostiny Vandelet, młodszej siostry jego matki; również ona odznaczała się gorącym nabożeństwem do Najświętszego Serca. Pamięć o tych drogich osobach jest związana z ich nabożeństwem do Najświętszego Serca Jezusa, i z tym, że one to wpajały go w małego Leona Gustawa, od dzieciństwa.
Leon Gustaw miał zaledwie 3 i pół roku, kiedy usłyszał jak jego matka i ciotki mówiły o objawieniach Matki Bożej w La Salette. Było to najdalsze wspomnienie jego życia; łzy Matki Bożej i kary, jakimi groziła Francji za jej grzechy. Łzy Matki Bożej, które przyczyniły się do powstania we Francji kwitnących dzieł pokutnych i wynagradzających. Również i przyszłe dzieło „Oblatów Najśw. Serca” będzie się inspirowało na tych wspomnieniach jego dzieciństwa: mówi Ojciec Dehon.
Wychowanie chrześcijańskie matki miało wielki wpływ na Leona. Podczas gdy jego brat Henryk pozostawał pod wpływem ojca, dzieląc jego zamiłowanie do gospodarstwa i do koni, Leon wolał przebywać z matką w domu, poddając się jej wpływom. Stąd czerpał zamiłowanie do pobożności i spraw religijnych. Utworzono w domu kapliczkę z wieloma figurkami, pobożnymi obrazami a także relikwiami. Kapliczka ozdobiona była licznymi kwiatami, uprawianymi przez niego samego w kącie jego ogródka. Matka nauczyła go wkrótce modlić się rano i wieczorem. Były to modlitwy skierowane do Chrystusa, do Matki Bożej, do Anioła Stróża i do Św. Stanisława. „Piękna dusza mojej matki wsączała się po trochu w moją duszę, lecz nie zupełnie, z powodu mojej lekkomyślności” (NHV, I, 8).
Jest tutaj miejsce na pamięć o Kościele, gdzie jego mama prowadziła go w każdą niedziele, a czasem i w tygodniu, na nabożeństwo eucharystyczne. W swych wspomnieniach, kościół ten przedstawiony był jako mało atrakcyjny, jako smutny i bez ozdób, jakby jakaś rudera. „Wchodziłem do ławki mojej matki. Modliłem się z nią, czy raczej ona modliła się za mnie. Nie wiedziałem dobrze, co znaczyło modlić się” (NHV, I, 9).
Jest wspomnienie, pełne światła, o jego Pierwszej Komunii św. (4 czerwca 1854). Przygotowanie katechetyczne do tego aktu trwało przez trzy lata w parafii, oprócz nauk udzielanych w domu przez matkę. Pierwszej Komunii św. towarzyszyło odnowienie obietnic chrzcielnych oraz poświęcenie się Matce Najświętszej.
Potem są także i smutne wspomnienia z Pensjonatu w La Capelle: środowisko mało chrześcijańskie, złe towarzystwo ujawniło wady jego charakteru. Są następnie wspomnienia trudnych momentów: choroba połączona z wysoką gorączką w czwartym roku życia; nieszczęśliwy wypadek, kiedy został kopnięty przez konia w głowę, co spowodowało u niego na stałe lekką głuchotę (NHV, I, 9-10).
Jako uczeń w Hazebrouck, jako student uniwersytecki w Paryżu, jako podróżnik, odbywający wędrówki turystyczne, powracał zawsze do miejsca, które było mu najbliższe, powracał zawsze do La Capelle. W szczególności ten dom rodzinny jest świadkiem „wielkiego problemu powołania” Leona Dehona. Po osiągnięciu doktoratu z prawa cywilnego w Paryżu „kiedy powróciłem do La Capelle, musiałem rozmawiać z rodziną o problemie mojego powołania. Było to trudne”. Mimo obietnicy, że będzie mógł swobodnie decydować o swojej przyszłości po osiągnięciu doktoratu, jego ojciec sprzeciwiał się wyborowi powołania kapłańskiego swego syna (NHV, I, 192).
Problem jego powołania staje się bardziej jeszcze bolesny po jego powrocie z podróży na Wschód, latem 1865 roku. Nie tylko ojciec, ale również i matka przeciwstawiają się jego powołaniu kapłańskiemu. A w kilka lat później wszyscy mieszkańca ze wzruszeniem będą uczestniczyć w jego uroczystej Mszy Prymicyjnej odprawionej w La Capelle 19 lipca 1869 roku. Tego dnia, w tym domu, pojawiły się łzy radości u wszystkich członków rodziny, pogodzonych już z myślą o wyborze kapłańskim Leona Dehona (NHV, III, 237-243).
Podczas smutnych lat wojny francusko-pruskiej, La Capelle będzie świadkiem jego gorliwości kapłańskiej. W jesieni 1870 roku oddaje się posłudze, jako kapelan wojskowy, młodym żołnierzom, którymi się opiekuje.
W tymże okresie i w tym domu, Leon Dehon snuje refleksje o swoim kapłańskim apostolstwie. W Rzymie dojrzało w nim mocne pragnienie życia zakonnego; ponadto ks. D'Alzon prosił go o współpracę w projekcie „Zgromadzenie poświęcone studium i wyższym studiom”. Natomiast za radą ks. Freyda Leon Dehon podejmuje tutaj, w tym domu, „wielką decyzję”: by oddać się w służbę diecezji Soissons, do dyspozycji swego biskupa. Bp Dours przeznacza go w ten sposób do Saint-Quentin, jako siódmego wikariusza tamtej Bazyliki, czyli jako ostatniego z nich; rozpoczyna tam swoją pracę 16 listopada 1871 roku. „Było to dokładnie przeciwne temu, czego pragnąłem od wielu lat, a mianowicie życia poświęconego skupieniu i studium. Fiat!” (NHV, V, 85). Już jako staruszek, lubi powracać do La Capelle: aby odwiedzić swoich krewnych z okazji wydarzeń radosnych i smutnych (NQ XLIV, Aout 1922).
Nie są to powroty jedynie fizyczne, lecz również podróże owiane pamięcią przeszłości. W pamięci wspomina wydarzenia swego wczesnego dzieciństwa w świetle dalszej swej drogi. Albowiem „wspomnienie przeszłości pomaga, by widzieć wszystko jasno” w swym życiu, napisze w swoim Dzienniczku (NQ XLIV, Avril 1921). I w ten sposób odkrywa początki swego powołania ofiary wynagradzającej już w Chrzcie, który miał miejsce 24 marca 1943 roku, w wigilię Zwiastowania. „Później byłem szczęśliwy móc łączyć wspomnienie mojego chrztu z 'Ecce venio' Chrystusa” (NHV, I, 1-2).
Myśląc także o początku swego powołania kapłańskiego, w noc Bożego Narodzenie 1856 roku w Kościele Kapucynów w Hazebrouck, odkrywa go w świetle swego dalszego dojrzewania. „To co pociągało mnie w powołaniu, było równocześnie związane ze zjednoczeniem z Chrystusem, gorliwością o zbawienie dusz i potrzebą obfitych łask dla mojego zbawienia” (NHV, I, 35).
W 1922 roku, Urząd Miejski w Saint-Quentin dąży do zlikwidowania domu Najświętszego Serca pod pretekstem otwarcia nowej ulicy (NQ XLIV, Aout 1922); nastąpi to faktycznie w 1925 roku. „Nasz dom Najświętszego Serca… to kołyska Zgromadzenia. Tutaj wiele pracowaliśmy i wycierpieliśmy wiele… Jakiż to cios, fiat! Każdy Instytut wraca do swoich początków, do swojej kołyski” (NQ XLV, Janvier 1925).
W 1923 roku, pragnąc przenieść do Francji szkołę apostolską St. Clement, która w tym okresie znajdowała w Thieu (Belgia), i w obawie o likwidację domu Najświętszego Serca w Saint-Quentin, myśli o przeniesieniu tej szkoły do La Capelle. „Rozpoczniemy w La Capelle. Wiele o tym myślałem, to łaska. Znajdziemy się w pobliżu grobowca mojej rodziny, blisko kościoła mojego chrztu i mojej pierwsze komunii” (NQ XLIV, Juillet 1923).
1. Przez oficjalne otwarcie tej sercańskiej wspólnoty, realizujemy dzisiaj pragnienie Ojca Założyciela, urzeczywistniamy konkretnie jego marzenie. Dzisiaj, Czcigodny Ojciec Dehon może widzieć, jak jego dom rodzinny, gdzie zaczęła się jego miłość do Serca Jezusowego i został uwrażliwiony na wynagradzającą duchowość, gdzie zdecydował się na powołanie kapłańskie i apostolskie, dzisiaj ten dom staje się domem Zgromadzenia. Dom, do którego każdy kto przybędzie, będzie mógł odkryć nasze początki. „Każdy Instytutu wraca do swoich początków, do swojej kołyski”.
2. Nowa wspólnota nabierze coraz większego znaczenia, kiedy powoli osiągnie swoje cele:
Aby odkryć sercańskie miejsca i ich znaczenie: ten dom i La Capelle, miejsca jego rodziny (Vervins), swego wzrastania i wychowania (Hazebrouck); miejsca jego pielgrzymek i jego duchowego postępu (Matka Boże z Liesse), swego apostolstwa i początków Zgromadzenia (Saint-Quentin). Aby przyczynić się do „powrotu do początków” sercańskiej duchowości, przyjmując tych, którzy chcą zbliżyć się do źródeł.
Starsi zakonnicy będą mogli przybyć tutaj, aby prześledzić historię swego powołania, przeżywając wspomnienia Ojca Dehona. Młodzi zakonnicy, przygotowujący się do ślubów wieczystych, będą mogli odczytać fascynacje, które przeżywał młody Leon Dehon: . „To co pociągało mnie w powołaniu, było równocześnie związane ze zjednoczeniem z Chrystusem, gorliwością o zbawienie dusz i potrzebą obfitych łask dla mojego zbawienia” (NHV, I, 35).
Osoby życia konsekrowanego w Instytutach założonych przez naszych zakonników i biskupów, będą mogły tutaj odkryć początki naszego wspólnego Ojca duchowego.
Sercańska młodzież świecka będzie mogła przybyć tutaj, aby rozpoznać swoje powołanie, w świetle młodzieńczego doświadczenia Leona Dehona.
La Capelle: nie jest to tylko miejsce goeograficzne, cel turystycznych podróży, lecz jest to miejsce, gdzie cała Rodzina Sercańska może odkryć początki charyzmatu Ojca Dehona; oto zadanie, które macie spełnić i które uczyni was coraz bardziej znaczącymi. Jest to życzenie wszystkich Przełożonych Wyższych Europy, w szczególności Przełożonego Generalnego złączonego dziś duchowo z wszystkimi nami.