O. LEON DEHON
Czytanie z Ewangelii według św. Jana, rozdz. VI.
48. Jam jest chleb życia.
49. Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli.
50. To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze.
51. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata.
Streszczenie. – Wszystkie sakramenty są niezmiernie cennymi darami miłości naszego Pana, ale szczególnie Eucharystia. To jest prawdziwie sakrament miłości.
To z miłości do nas nasz Pan chciał ponawiać na naszych ołtarzach ofiarę Kalwarii.
To z miłości do nas nakazuje nam uczestniczyć w ofierze, przyjmując Jego ciało i pijąc Jego krew w komunii świętej.
To jeszcze z miłości do nas pozostaje z nami w tabernakulach, by być towarzyszem i pocieszycielem naszego wygnania, naszym powiernikiem, przyjacielem i niezmordowanym dobroczyńcą.
1. Czytanie z Ewangelii.
2. Rozmyślanie.
Uczeń. – Wiem, o mój dobry Mistrzu, że Eucharystia jest sakramentem Twojej miłości. Zechciałeś zostawić nam ofiarę o wartości nieskończonej i pozostawać z nami jako przyjaciel. Powtórz to dla mnie, by ożywić moje serce wciąż ociężałe.
I. Ofiara ołtarza
Rozważanie. – Wszystkie sakramenty są wspaniałymi darami miłości naszego Pana, ale Eucharystia, która jest zarazem ofiarą i sakramentem, daleko przewyższa je wszystkie. W tamtych daje nam swą łaskę, w Eucharystii daje nam samego siebie. Również św. Jan miał rację, gdy mówił na temat Ostatniej Wieczerzy, że Jezus umiłowawszy swych uczniów, okazał im jeszcze większą miłość w tym najwyższym momencie: „[…] umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował” (J 13,1). I Jezus po Ostatniej Wieczerzy mógł powiedzieć do Apostołów: „Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem”. I dodał: „Wytrwajcie w miłości mojej” (J 15,9).
Chciał przebywać z nami. Chciał nam przywrócić – na ile to tylko było możliwe – piękny przywilej, jaki miał Adam, rozmawiania z Bogiem. My nie możemy bezpośrednio komunikować się z Ojcem niebieskim, nasza osłabiona natura, nie mogłaby tego znieść, by nie umrzeć. Potrzebowała pośrednika między upadłym synem a miłosiernym Ojcem. Nasz Pan stał się tym pośrednikiem przez swoją ludzką naturę. Wstawił się jako odkupiciel i jako okup, przebywa jako kapłan i ofiara, jako posiłek, jako przyjaciel, jako obrońca.
Uczeń. – O mój dobry Mistrzu, jakże Twoja obecność na ołtarzu jest nam słodka i cenna!
Zbawiciel. – Jestem tam, na ołtarzu, i ofiaruję się za was, jak ofiarowałem się na Kalwarii, chociaż w sposób bezkrwawy. Jestem tam jako prawdziwy Baranek Boży, ofiara przebłagania za wasze grzechy i uproszenia dla wszystkich łask, jakich potrzebujecie. Adoruję mojego Ojca w waszym imieniu, składam Mu dzięki za was, wstawiam się za wami i ofiaruję cierpienia mej męki za wasze grzechy.
Jestem tam z moim Sercem. Moje ciało jest niecierpiętliwe pod osłoną świętych postaci, ale moja dusza nie jest nieczuła. Jestem tam żyjący mym życiem boskim i ludzkim. Nie tracąc radości wizji uszczęśliwiającej, doznaję rozmaitych uczuć. O tej samej godzinie wielu kapłanów odprawia Mszę świętą. Jestem obecny w rękach każdego z nich. U jednych odczuwam w mym Sercu wiele pociechy. U wielu innych cierpię wielkie boleści. W rękach kapłanów świętokradzkich otrzymuję niegodziwe zniewagi. Godziłem się wystawić na to, oddając się do waszej dyspozycji jako ofiara za grzechy. To głęboka tajemnica miłości.
II. Komunia święta
Rozważanie. – Nasz Pan nie tylko oddaje się jako ofiara, ale daje się nam w komunii świętej. Mamy udział w ofierze ołtarza. Spożywamy Jego ciało i pijemy Jego krew. Jest naszym chlebem życia.
Nie opuszczając nieba, gdzie cieszy się chwałą posiadania swojego Ojca, jest w pełni obecny w każdym chlebie eucharystycznym. Jego ciało jest tam niecierpiętliwe, zepsucie postaci Jego nie dotyka. Ale Jego dusza nie jest bierna, nie jest pozbawiona uczucia. Doznaje radości, że jest z synami ludzkimi, cieszy się, że jest ich Emanuelem. Dokonawszy odkupienia, mógłby nie żyć już innym życiem, jak tylko życiem chwały nieba, ale Jego miłość dla ludzi jest tak wielka, tak czuła, i tak płomienna, że chciał pozostać z nimi i oddać się im, ciesząc się swym Ojcem.
Uczeń. – O mój Zbawicielu, jakże Twoja dobroć jest wielka!
Zbawiciel. – W niebie żyję, by uwielbiać mojego Ojca i być radością świętych. W Eucharystii cieszę się moim Ojcem, ale żyję również dla mych braci, którzy są na drodze próby, wstawiam się za nich i łączę się z ich duszą. Pragnę żyć, przebywać, mieszkać pośród ludzi, daję się im na pokarm, przychodzę prosić, by rozmawiali ze Mną jak z najlepszym swym przyjacielem, ale – niestety – często jakby Mnie nie rozumieli. Zamykają przede Mną swe serca. Darzą uczuciem niegodnym człowieka, który godzien jest szacunku. Zapomina się, że jeśli posunąłem się do tego stanu upokorzenia, to dlatego, że kocham, że posuwam się do wszystkich szaleństw miłości nawet dla tych, którzy Mnie nie chcą znać i są niewdzięczni.
Jestem tam na każdym ołtarzu, jakbym nie był nigdzie indziej. Jestem w każdy przyjmującym Mnie w komunii, jakby tylko on jeden był na świecie Mnie przyjmującym. Jestem w tysiącach dusz, które Mnie przyjmują, ale równocześnie jestem w każdej z nich, jakbym żył tylko dla niej. Żyję w każdym z tych tysiącu przyjmujących Mnie, jakby było tysiąc Jezusów, doznających radości, pociechy czy smutku, zależnie od stanu, w jakim jestem przyjmowany. Ale zawsze jestem dobroczynny, dobry, cierpliwy, gotów przebaczyć żałującemu grzesznikowi i obsypać łaskami duszę dobrej woli.
III. Święta obecność Jezusa w tabernakulum
Nasz Pan nie tylko przychodzi na ołtarz, by się ofiarować i dawać na pokarm tym, którzy przyjmują komunię w czasie ofiary, ale zechciał pozostać stale z nami w tabernakulach. Jest tam jako król, ale szczególnie jako dobroczyńca, brat, przyjaciel. Tabernakulum jest Jego tronem łask i miłosierdzia. To również jakby gabinet przyjaciela i pocieszyciela.
Są równocześnie na ziemi tysiące tabernakulów, a w każdym z nich jest On cały obecny. Żyje tam ze swym Sercem życiem różnym, w zależności od pociechy, jaką Mu się sprawia, czy zniewag, jakie Mu się wyrządza.
By to lepiej zrozumieć, przenieśmy się duchem do kaplicy, gdzie jest wystawiony i adorowany, otoczony dworem pobożnych dusz, które przychodzą jedne, by tworzyć wokół Niego jakby gwardię honorową, jak żołnierze wokół swego wodza, inne, by prosić Go w swoich potrzebach, inne, by Mu wynagrodzić za zniewagi, jakich doznaje, jeszcze inne, bardziej delikatne i kochające, by zanurzyć swoje serce w Jego. Odczuwa wówczas prawdziwą pociechę. Jego Serce jest wzruszone. Spogląda na te dusze z upodobaniem i wstawia się za nimi z wielką miłością u swego Ojca. Często ma upodobanie dawać tym duszom miłe wrażenia, jakie wprawiają w drżenie ludzką duszę i są jakby przedsmakiem radości nieba. Nie handluje nigdy swymi łaskami, jak nie handluje z Nim dusza dająca Mu swą miłość. Jego Serce doznaje uczuć prawdziwej radości. Jest czułe na wyrazy adoracji, zawierzenia, miłości.
Jeśli teraz przeniesiecie się do kościoła, gdzie jest sam, opuszczony przez ludzi, czy myślicie, iż może On tam doznawać tych samych pociech? Jest tam, wstawiając się za parafię, która o Nim zapomina. Adoracje dworu niebieskiego, jaki Go otacza, są dla Niego chwałą, ale zajmują miejsce wyrazom czci i miłości, jakich przyszedł prosić od ludzi. Ich niewdzięczność nie przeszkadza Mu. Wstawia się za nimi, ponieważ kocha ich mimo wszystko, ale Serce Jego odczuwa ból i to często bardzo dotkliwy.
Jeszcze gdzie indziej jest przedmiotem profanacji i zniewag. Mimo to chce pozostawać z nami, by dawać nam największy dowód swej miłości i by prosić o naszą.
Uczeń. – Dobry Mistrzu, co mamy czynić, by Cię pocieszyć?
Zbawiciel. – Cześć oddawana Mi w Sakramencie Ołtarza, komunie dusz gorliwych, są dla mojego Serca wielkim wynagrodzeniem.
Mam upodobanie w rozdzielaniu moich błogosławieństw na dusze, które odwiedzają Mnie z miłością, na gorliwe wspólnoty, gdzie myśli się o Mnie, przychodzi się rozmawiać ze Mną poprzez drzwiczki tabernakulum albo pod osłoną chleba wystawionego do adoracji. Pośród tych dusz kochających zapominam o wszystkich bólach, jakich doznaję w tabernakulach, gdzie się Mnie pozostawia samego.
Rozumiem teraz lepiej, o dobry mój Mistrzu, całą Twoją miłość, jaką świadczysz nam w sakramencie Eucharystii, i jestem zawstydzony i zasmucony tym, że nie odpowiadałem na to do dzisiaj w należyty sposób. Wybacz mi. Rozgrzej moje serce i zapal w nim ogień Twojej miłości.
– Rozkoszą moją jest być z synami ludzkimi (por. Prz 8,30– 31).
– „Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba” (J 6,51). – „Nie zostawię was sierotami: Przyjdę do was” (J 14,18).