O. LEON DEHON
Czytanie z Ewangelii według św. Jana, rozdz. XVII.
20. Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie;
21. aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał.
23. Ja w nich, a Ty we Mnie! Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś.
26. Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich.
Streszczenie. – Miłość ku naszemu Panu winna być głęboka i napełniać serce.
Ten, kto kocha naszego Pana, swoje szczęście zasadza na tym, by myśleć o Nim. Szuka sposobów, jak dowieść szczerości swych uczuć i swego serca.
Ten nawyk myślenia o naszym Panu i ofiarowania Mu swych czynności utrzymuje dusze w stanie gorliwości i przemienia wszystkie ich czyny w akty miłości.
1. Czytanie z Ewangelii.
2. Rozmyślanie.
Uczeń. – Jak Ci, mój dobry Mistrzu, zaświadczyć o mojej miłości? Jesteś w pełni godzien miłości. Moje serce należy całkowicie do Ciebie. Powiedz mi, co mam czynić, aby moja miłość była Ci przyjemną?
I. Miłość do naszego Pana winna być głęboka i wypełniać serce
Rozważanie. – Nie należy mylić się co do natury miłości, o jaką nasz Pan prosi. To, czego On pragnie, to miłość głęboka, która wypełniałaby serce w pełni i pociągała na drogę wspaniałomyślnej ofiary. On ocenia tę miłość bardziej przez pryzmat efektu, jakie przynosi, niż przez uczucia mniej lub bardziej żywe, jakie jej towarzyszą czasami.
Pierwszym efektem prawdziwej miłości jest to, że czyni lżejszymi wszelkie ciężary. Jeśli ciężki, jakby nie było, jest krzyż do niesienia, to ten, kto kocha naszego Pana, jest szczęśliwy dźwigając go, by dać tym dowód swojej miłości. Myśli o Bożych cierpieniach i łączy je ze swoimi, a ten rys podobieństwa, jaki ma z Jezusem, wlewa radość w jego serce.
W zwyczajnych warunkach życia jego myśl kieruje się ku Temu, który jest drogą, prawdą i życiem. Myśli o Jego dobrodziejstwach, o Jego miłości, a zgodnie z dyspozycjami swego serca znajduje radość, gdy duch jego zajmuje się taką czy inną tajemnicą Zbawiciela.
Gdy reguła prowadzi go do świątyni, gdzie przebywa Jezus w tabernakulum, czuje się szczęśliwy spędzając kilka chwil przy Nim, żeby mówić z Nim z prostotą, zwierzać Mu się ze swoich trosk, mówić Mu, że się Go kocha, albo jeszcze prosić o łaskę, by kochać Go coraz więcej.
Jeśli w tych chwilach jego serce pozostaje oziębłe, cierpi z tego powodu i mówi, zdając się na Zbawiciela, że chciałby znaleźć w swym sercu odrobinę miłości, aby ją Mu ofiarować.
Jeśli trudne polecenie przełożonego grozi popsuciem mu projektu albo przeciwny będzie nabytej sprawności, jeśli słabość natury dała upust pierwszemu odruchowi złego humoru, myśl, iż ten zły humor zasmuca Serce Jezusa, a ofiara wspaniałomyślnie przyjęta Je rozraduje, i natychmiast nabiera odwagi. Poprosi z prostotą Jezusa o przebaczenie swego tchórzostwa i zaofiaruje Mu z radością posłuszeństwo, które ten błąd okupi.
Skoro dopuszczono się jakiejś winy, boleje się na myśl, że zasmuciło się to tak czułe Serce Jezusa i że przez to Jemu się nie podobamy. Spieszno jest nam wówczas skorzystać z sakramentu pojednania i ze szczerego a jasnego wyznania winy swemu kierownikowi duchowemu.
Jeżeli serce, które kocha czule Boskie Serce, zbliża się do sakramentu, myśli o tym, że idzie odebrać dobro, znak miłosnej troski Zbawiciela o niego, łaskę, którą wykupił mu Jezus za cenę własnej krwi. Ta myśl wzbudzi w nim żywe uczucie wdzięczności względem dobrego Mistrza. Odczuwa się ból, gdy nie ma wówczas w sercu serdecznego uczucia dla tak kochającego Serca Jezusa, i mówi się Mu o tym ze szczerością. Oskarża się w sekrecie swoje serce, że nie kochało jak należy to Serce nieskończenie kochające i nieskończenie kochania godne.
Gdy podejmowana jest jakaś praca zlecona regułą, odczuwa się potrzebę polecenia jej Jezusowi, prosząc Go, aby przyjął ją jako znak miłości.
Gdy zabiera się do jakiegokolwiek obowiązku, nie tylko myśli się, by to ofiarować jako dowód miłości, ale aby dać dowód szczerości, przykłada się do tego obowiązku, by wykonać go jak można najlepiej.
Jeśli wbrew dobrej woli, wniesionej do tej pracy, wykonało się pracę tylko częściowo, z błędami, ofiaruje się naszemu Panu zawstydzenie, jakie stąd może wyniknąć.
Zbawiciel. – Często serce poświęcone miłości mojego Serca odczuwa pragnienie zbliżenia się ku Mnie, powiedzenia Mi, że Mnie kocha.
Ludzie prości są tymi, którzy swe serca najlepiej otwierają na krótką chwilę, by ożywić swój zapał do pracy przez serdeczne westchnienia. Nie kosztuje ich wiele powiedzenie Mi z całego swego serca: „Jezu, ja Cię kocham”, albo jeszcze: „Jezu, jakbym chciał Cię kochać”. Odpowiadam często na te wezwania i tę delikatną pamięć poruszeniami łaski, które poszerzają serce i czynią je bardziej gorące. Bardzo kocham te wylewy serca pełne prostoty.
II. Zakonnik albo człowiek świecki, który kocha prawdziwie naszego Pana, zasadza swoje szczęście na tym, by myśleć o Nim, oraz szuka środków, by Mu dowieść szczerości swych uczuć
Rozważanie. – Ten, kto kocha prawdziwie Najświętsze Serce Jezusa, czuwa już od samego rana. Nie jest leniwy przy wstawaniu, bo jego pierwsza myśl odnosi się do Mistrza. Spieszy się, by oddać Mu swe serce i ponowić ofiarowanie. Wie, że lenistwo przy wstawaniu byłoby zaprzeczeniem zapewnień o miłości.
Życie wypełnione w ten sposób stałą pamięcią o Tym, któremu oddało się swe serce, jest nie tylko ustawiczną modlitwą, ale i stałym aktem miłości. „Nieustannie się módlcie” (1 Tes 5,17), powiada Apostoł. Oto środek, aby spełniać to polecenie.
Ten, kto kocha naszego Pana, podtrzymuje swoją miłość i podczas snu, gdyż kiedy on śpi, serce jego czuwa. Nie jest w stanie zasnąć, nie odczuwając potrzeby powiedzenia naszemu Panu, że Go kocha i poleca mu ten odpoczynek, przeznaczony na wzmocnienie swych sił, jakie zaofiarował Jego miłości. Jak oblubienica w Pieśni nad Pieśniami, szuka naszego Pana nawet podczas nocy: „Na łożu mym nocą szukałam umiłowanego mej duszy” (Pnp 3,1).
Kochające serce szepcze jakby samo od siebie: „Jezu, ja Cię kocham”, czy podobne słowa miłe naszemu Panu.
Zbawiciel. – Tak, ci, którzy żyją w ten sposób, oddali Mi rzeczywiście swe serce. Oddali Mi przez to wszystkie jego uczucia i uderzenia. Czy kocha się bardzo, gdy nie myśli się wiele albo wcale o przedmiocie swej miłości? Nie obawiajcie się, taki sposób kochania Mnie wcale nie jest męczący. Nie wymaga on wcale ciągłego myślenia ani tego, by trzymać swój umysł w mozolnym natężeniu. Serce nie nuży się nigdy, kiedy myśli o tym, kogo kocha. To przecież główny efekt miłości, że wypełnia ona serce do tego stopnia, iż odczuwa ono nieustanne pragnienie jednoczenia się z przedmiotem swej miłości.
III. Nawyk miłosnego myślenia o naszym Panu stawia duszę w stan żarliwości i przemienia wszystkie jej czyny w akty miłości
Rozważanie. – Wielki znak prawdziwej i gorącej miłości to myśl o tym, którego się miłuje, to troska, by ofiarować mu wszystko i wszystko czynić z serca, z miłości ku niemu. Im bardziej się kocha, tym bardziej jest się ponaglanym potrzebą ofiarowania wszystkiego jako dowodu miłości: „Którzy mnie pożywają, nadal będą łaknąć, a którzy mnie piją, nadal będą pragnąć”. Ta troska sprawia, że jest się czułym na to, żeby dobrze czynić to, co się czyni. Sprawia, że jest się wrażliwym na małe sprawy. Ta delikatność wzrusza bardzo naszego Pana, gdyż jest ona oznaką głęboko zakorzenionej miłości. Dla tych dusz, które miłość uczyniła tak wrażliwymi na to, aby Mu się podobać w najdrobniejszych szczegółach ich życia, zachowuje czułość wyjątkową. To do nich odnoszą się słowa oblubieńca: „Zraniłaś moje serce, moja siostro, moja oblubienico, twoim spojrzeniem i twymi włosami”. Jakiż znak miłości miałaby praca, gdyby wykonywało się ją jak nudną pańszczyznę?
Na koniec wielką korzyścią nawyku ciągłego myślenia o Jezusie i stałego ofiarowania Mu swych czynności jako zakładu miłości jest to, że obejmuje wiele praktyk w jedno, ześrodkowuje je, co prowadzi wprost ku doskonałości. Działać w duchu wiary, działać trzymając się obecności Bożej, działać z wielką czystością intencji, wszystko to jest zjednoczone w tym jednym akcie natchnionym przez serce: działać z czystej miłości do Serca Jezusowego.
Zbawiciel. – Tak, obecny jestem w sercu, które tak czyni. Czynię z niego swoje tabernakulum. Jestem tam ze swą miłością i często mówię do tego serca słodkimi natchnieniami swej łaski. To serce, poszerzone miłością, postępuje w radości na drodze obowiązku i ofiary: „Biegłem po drodze Twych przykazań, gdy poszerzyłeś moje serce”.
Kosztowałem często, o mój dobry Mistrzu, słodyczy Twojej obecności i rozumiem, że powinienem na nią zasługiwać moją wspaniałomyślnością w Twojej służbie z miłością synowską. Ponawiam moje postanowienie ofiarowania Ci szczerze moich czynności i wykonywania ich pod Twoim wzrokiem, z całą troskliwością, by ucieszyć Twe tak kochające serce.
– „Nieustannie się módlcie” (1 Tes 5,17).
– „Oczarowałeś me serce […] jednym spojrzeniem twych oczu, jednym paciorkiem twych naszyjników” (Pnp 4,9).
– „Biegnę drogą Twoich przykazań, bo czynisz moje serce szerokim” (Ps 119,32).%%