O. LEON DEHON
Czytanie z Ewangelii według św. Jana, rozdz. XV.
5. Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić.
6. Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie.
7. Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni.
8. Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami.
Streszczenie. – Nasz Pan czynił ze wszystkich swych dzieł akty miłości. Pragnie też, byśmy i my czynili tak samo.
Oddając swe serce naszemu Panu, odnajdujemy wielką łatwość w praktykowaniu cnoty i pracy nad własną doskonałością.
Przeciwnie, jeśli odmawiamy naszego serca naszemu Panu, jeśli nie oddamy Mu go od początku życia zakonnego, zasmucamy Go i gubimy prawdziwy cel.
1. Czytanie z Ewangelii.
2. Rozmyślanie.
Uczeń. – Wiem, o mój dobry Mistrzu, że domagasz się naszych serc i pragniesz naszej miłości. Chcę jeszcze lepiej to zrozumieć i odpowiedzieć na Twoje pragnienie. Pomóż mi, oświeć mój umysł, rozgrzej moje serce. Mów, Panie, bo sługa Twój słucha.
I. Należy spełniać obowiązki swojego stanu jako akty miłości
Rozważanie. – Miłość, jakiej wymaga nasz Pan, nie zwalnia nas od pełnienia innych cnót. Przeciwnie, trzeba je doprowadzać do doskonałości. Ci, którzy kochają naprawdę, zachowują ściśle ubóstwo, czystość, posłuszeństwo, jeżeli są zakonnikami. Nie szukają w tym nikczemnej osłody. Postępują z podziwu godną wiernością za tym, co wskazuje im reguła.
Cnoty, których sam Pan Jezus dał nam wzory, podejmowane były z miłością. Miłość czyniła z nich akty doskonałej miłości. Wszystkie te akty były natchnione, podtrzymywane i ożywiane miłością do swojego Ojca, to jest tym, co możemy i powinniśmy naśladować.
Zbawiciel. – Posiadałem nie tylko wiedzę stworzoną do ocenienia, co winien jestem swojemu Ojcu, lecz również żyjące i kochające serce, serce czułe i zdolne do kochania mego Ojca przez służbę dla Niego i wynagradzanie obrazy spotykającej Go od ludzi. Oddałem swe życie nie z gorzką rezygnacją ofiary, ale z najbardziej czułą miłością, z najgłębszą serdecznością. Miłość ta zasługuje w pełni na odwzajemnienie. Czyż dacie Mi to odwzajemnienie, gdy przychodzić będziecie do Mnie jak ofiara przychodzi do swojego oprawcy, gdy podejmujecie codzienne ofiarowanie ślubów jako czyste skazanie? Nie, tylko przez miłość możecie sprawić, że wasza ofiara będzie doskonała i miła mojemu Sercu.
II. Oddając nasze serce Panu, znajdujemy wielką łatwość w praktykowaniu cnoty i pracy nad własną doskonałością
Rozważanie. – Ci, którzy wstępują do zakonu, zawierają pewnego rodzaju układ z naszym Panem. W zamian za łaskę zbawienia i uświęcenia, o jaką proszą, oddają swoją wolę i wolność przez ślub posłuszeństwa, poświęcają swoje ciało przez ślub czystości, na Niego składają troskę o potrzeby doczesne przez ślub ubóstwa. Cel, jaki zamierzają osiągnąć, to posiąść samego Boga. Ci, którzy wraz z tym wszystkim oddają Mu swe uczucia, swe serce, nie traktują tych trzech ślubów jako coś wystarczającego, jeżeli nie oddadzą Mu swej miłości, by praktykować doskonale cnoty swojego stanu. Jezus na ich dar serca odpowiada szczególnymi łaskami.
Zakonnik dbający o swą doskonałość nie powinien więc mówić, że trzy śluby, jakie złożył, zajmują miejsce miłości. Nie powinien uważać się za wzorowego, nie działając z miłości.
Zbawiciel. – Nie byłoby oznaką wspaniałomyślności powiedzieć: „Skoro zachowanie przykazań jest wystarczającym znakiem miłości, ja idę jeszcze dalej, praktykując rady”. Prawdą jest, że przykazania jako takie winny być zachowywane z miłością. Święty Paweł poucza nas, że wiara winna działać przez miłość (por. Ga 5).
III. Jeśli odmawiamy serca naszemu Panu, zasmucamy Go i sprzeciwiamy się naszemu prawdziwemu celowi
Rozważanie. – Jeśli odmawia się naszemu Panu oznak uczucia, to znak, że traktuje się Go jako nauczyciela bez serca. Tak rozumieć życie doskonałe to działać jak niewolnik wobec swego okrutnego pana. „Trzeba tego lub owego – mówilibyście – mojemu panu, by mnie nie karał, by mi dał taką zapłatę. Daję mu to, czego wymaga, i zapłata mi się należy. Ofiarował się będę i poświęcał członek po członku, gdy tak trzeba, gdyż liczę na zapłatę i boję się kary. Co do serdeczności, to mój pan ich nie potrzebuje. To już dosyć duża oznaka miłości, że podejmuję się tych ofiar”. Podobne rozumowanie byłoby zniewagą czynioną Sercu dobrego Mistrza. Jezus nie jest tyranem, który wynagradzałby swoje ofiary w miarę tortur i cierpień, na jakie się decydowały. Nikt zresztą nie odważa się formułować podobnej myśli.
Nie ma dusz chrześcijańskich, które rozumują tak wprost, ale czyż nie ma takich, które postępują jakby tak myślały? Czytały, że bojaźń jest początkiem mądrości, i tego się trzymają. Zapominają, że miłość Boża jest celem nawet człowieka. Być wezwanym do nieba to być wezwanym, by kochać Boga na zawsze. Nigdzie nie jest napisane, że należy pomijać tę miłość na ziemi, a zachować ją na niebo. Święty Paweł wyklina tych, którzy nie kochają: „Jeżeli ktoś nie kocha Pana, niech będzie wyklęty” (1 Kor 16,22). Kochać Boga już w tym życiu to cieszyć się niebem z wyprzedzeniem.
Niewątpliwie miłe jest naszemu Panu, gdy praktykuje się cnoty w duchu wiary, ale chcieć ograniczać się do samej tylko wiary, odmawiać przyłożenia swego serca dla Pana, traktować życie uczucia względem Niego jako coś nowego, to nie znać prawdziwego ducha ewangelii. Uważać miłość za ukoronowanie doskonałości, jakie ma nadejść po praktyce wszystkich cnót, to ułuda. Miłość towarzyszy i podtrzymuje całe życie chrześcijańskie. Kto nie kocha, trwa w śmierci.
Dusze proste rozumieją to łatwo. Nie przyjdzie im nawet na myśl, że trzeba osiągnąć doskonałość, zanim dopuszczonym się będzie do ukochania Zbawiciela. Nie dziwi ich, ani nie wydaje im się szkodliwe pomagać sobie miłością ku Jego świętemu człowieczeństwu, pomagać sobie miłosnymi porywami swojego serca, by służyć Bogu z większą ofiarnością. Pojmują natychmiast, że chcieć być świętym to chcieć kochać Boga, łączyć się z Nim. Mówią w swym sercu: Moim szczęściem jest złączyć się z Bogiem. Zjednoczenie przez miłość dokonuje się u dusz wspaniałomyślnych bez wysiłku.
Zbawiciel. – Przychodzić do Mnie z miłością nie oznacza pomijać wiarę, ale uczynić ją żyjącą, gdyż wiara działa tylko przez miłość. To tym bardziej nie znaczy przychodzić do Mnie z grymasami nieokreślonego przeczulenia, gdyż przychodzić do Mnie z miłością, z wielką ofiarnością, to przychodzić do wzoru wszelkich ofiar, to przychodzić czerpać z mego Serca i skarbca mojej miłości siły do wszelkich doświadczeń, wsparcia w cierpieniu i krzyżu.
Uczucie serca, jakiego się domagam, skłania do działania i wspaniałomyślności. Ci, którzy Mnie kochają, słyszą moje słowo i dostosowują do niego swoje działanie: „Kto Mnie kocha, słucha słów moich”. Moje słowo jest normą ich postępowania. Trzeba więc strzec się tych pozornych uczuć, jakimi ludzie mylą czasem samych siebie. Nie trzeba przywiązywać wagi do pewnych zapałów, trwających krótko, nieprzynoszących niczego trwałego.
Znakiem, po którym poznajemy wartość uczucia, są dzieła, do jakich ono pobudza. Nie wystarczy mówić, że się Mnie kocha. Trzeba czynić, co polecam, i to z całego serca: Filioli, non diligamus verbo neque lingua, sed opere et veritate (1 J 3,18). Wymagam uczucia, które skłania do działania, i to działania podtrzymywanego przez uczucie. Taki winien być rys wiernych i zakonników poświęconych mojemu Sercu.
Dobry Mistrzu, zrozumiałem Twoje pragnienia. Pomóż mi je zrealizować. Ponawiam przed Tobą moje postanowienie ofiarownia Ci każdej z moich czynności, przynajmniej na początku dnia, w duchu miłości i ofiary, jakiej ode mnie pragniesz.
– „Dzieci, nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą!” (1 J 13,18).
– Wiara działa przez miłość (por. Ga 5).
– „Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę […]” (J 14,23).