Ks. Tadeusz Michałek, SCJ
Wyzwania dla Sercanów w zmieniającej się rzeczywistości XXI wieku
Komisja do spraw beatyfikacji o. Dehon
Kuria Generalna SCJ
Rzym - 2004
Spojrzenie na przeszłość dostarcza cennych informacji, o tym, co już się dokonało, ale niesie z sobą także przesłanie ku przyszłości. W sensie negatywnym uczy omijania jej błędów i zafałszowań. W sensie pozytywnym może skutecznie inspirować i zachęcać do dalszego trudu i kontynuacji tego, co w niej najlepsze. W historii Zgromadzenia Księży Sercanów są blaski i cienie, są rzeczy, których nie chcieliby powtarzać, ale w znacznej większości są te, które z radością zatrzymujemy w naszej pamięci i co najważniejsze, które pragniemy twórczo rozwijać. W tym znaczeniu refleksja o przeszłości ma swój głęboki sens.
Trzeba jednak w naszej refleksji pójść nieco dalej. Jak zagospodarować ofiarowany nam nowy czas, czas, który wciąż się odsłania. Dobrą inspiracją jest dokument syntezy XXI Kapituły Generalnej naszego Zgromadzenia „Sercanie w misji. Otwarte i solidarne serce. Ku nowej cywilizacji miłości”1). Już sam tytuł trafnie przybliża jego najgłębszą treść i znaczenie. Czytamy w nim między innymi: „Ojciec Leona Dehon założył Zgromadzenie, aby odpowiedzieć na wyzwania swego czasu, szczególnie niesprawiedliwość, którą dostrzegał w społeczności. Dzisiaj jesteśmy powołani do podjęcia tej początkowej wrażliwości, tak aby odpowiedzieć na nowe wyzwania naszego czasu. Dynamiczna pamięć przeszłości jawi się jako źródło nowego życia na przyszłość„ (nr 1). Samo już wezwanie najwyższej władzy Zgromadzenia zachęca nas do analizy naszego sercańskiego „teraz”, przeżywanego w kontekście Polskiego Kościoła i ludzkiej społeczności. To „teraz” jest ciągłym darem kochającego Boga, dar ten winniśmy całkowicie zaafirmować.
Mamy nade wszystko w pełni odkrywać i pogłębiać charyzmat Zgromadzenia, pochodzący o Założyciela, abyśmy następnie realizowali jego głębię, jego żywotność dla nas samych, a przez to dla Kościoła i dla współczesnego świata. Charyzmat Zgromadzenia w swej istotnej treści wyrażają słowa: Sercanie maja być w świecie „prorokami miłości i sługami pojednania ludzi i świata w Chrystusie” (RŻ, nr 7). Warto zasygnalizować, że słowa te są reminiscencją soborowej nauki o miejscu i roli Kościoła we współczesnym świecie, o jego dialogu i relacji do znękanej ludzkości. Kościół Chrystusowy, w czasach współczesnych ukazując nam nowe i dynamiczne horyzonty dialogu ze światem, ma w nim pełnić rolę Chrystusa, który kroczy po ludzkich drogach, niosąc człowiekowi dar odkupienia.
Jeśli chcemy mówić o nowych wyzwaniach i oczekiwaniach świata XXI wieku, nie można pominąć przywołania naszego podstawowego celu i istoty naszej w nim obecności: „być prorokami miłości”. Wszelkie bowiem zaangażowanie, manifestowanie swej obecności musi poniekąd wyrastać z tego podstawowego celu, wyznaczanego przez charyzmat Założyciela.
Wyzwania świata
Twórczy dialog ze światem wymaga przede wszystkim uświadomienia sobie jaki jest ten świat początku XXI wieku, jakie są jego braki, bolączki, osiągnięcia i nadzieje. Wyzwania płyną z tego, co on ma w sobie negatywnego, ale także wyrastają z tego, co świat ma w sobie pozytywnego, z jego poszukiwania nowoczesności i rozwoju.
Elementy negatywne: dla ich ukazania można by zgromadzić całkiem nie małą bibliotekę. Istnieje bowiem wiele publikacji ukazujących aktualna niepokojącą i destruktywną sytuację egzystencjalną człowieka. Takie pojęcia i określenia jak: epoka wielkich totalitaryzmów, wynaturzeń, barbarzyństwa, terroryzmu, wyzysku, globalnego neokolionalizmu - to tylko niektóre z nich. Nowe zagrożenia dla człowieka rysują się na licznych płaszczyznach: od naruszenia ekologicznej równowagi ziemskiego globu (naturalnego środowiska człowieka), do naruszenia delikatnej antropologicznej tkanki, która kształtuje samego człowieka i jego wszelkie relacje do drugich ludzi. Istnieje wiele obszarów życia, które niepokoją. Chodzi nie tylko o skutki wielkich systemów społeczno-politycznych, o ich zbrodnie, ale także o wszelkie pęknięcia indywidualne i społeczne. Dotyczą one sfery poznawczo-wolitywnej i wszelkich interpersonalnych relacji. Wyrazem ich są różne formy niesprawiedliwości, wyzysku, zniewolenia. Niepokoi bezduszność i zimna kalkulacja w samym procesie globalizacji.
Rozchwianiu uległa ludzka społeczność, zwłaszcza jej podstawa, którą jest instytucjonalne małżeństwo i rodzina. Coraz odważniej lansuje się i kształtuje poglądy, a także wzorce wychowawcze, obojętne wartościom religijnym i moralnym. Ludzkość doznaje swoistej dehumanizacji, lęku przed przyszłością2), a człowiek wciąż poszukuje wewnętrznej równowagi i pełnej egzystencjalnej afirmacji, pragnie szczęścia.
Rozwiązanie podstawowych dylematów egzystencjalnych, to był już istotny problem dla starożytnych myślicieli pragnących przybliżyć ludziom klucz do zrozumienia siebie, do osiągnięcia upragnionej harmonii i poczucia szczęścia. Tym dążeniem w dużej mierze kierowała się jakże bogata myśl filozoficzno-teologiczna wielkiego Augustyna, który receptę na pełnię człowieczeństwa dostrzegał w poznaniu tajemnicy Boga i swej duszy. Droga do Boga wiedzie poprzez prawdę i jej kontemplację w sobie i w świecie.
Czasy średniowieczne i nowożytne także poszukują remedium na wszelkie pęknięcia w łonie ludzkości, jak i w samym ludzkim sercu. W czasach nowożytnych pojawi się jednak nowy typ refleksji i poszukiwania recepty na pokonanie wszelkich ludzkich dylematów - ich rozwiązania należy szukać w obszarze ludzkiej immanencji, w tym, co rodzi się i objawia w samym człowieku (w jego autodeterminującej się świadomości, w intuicji własnej wielkości). Jest to swoiste dążenie do antropologii bez Boga i bez Chrystusa (por. Ecclesia in Europa, nr 9). Przejawia się on w różnych formach deifikacji i apoteozy człowieka3).
Konsekwencją takiego antropocentrycznego ukierunkowania będzie stechnicyzowana, postmodertnistyczna i zlaicyzowana rzeczywistość. I oto dotykamy istoty problemu czasów, które przeżywamy. Człowiek bez ograniczeń zaufał swym kreatywnym możliwościom poznawczym, wolitywnym, emocjonalnym. Dostrzegamy, że pragnienie „uczynienia sobie ziemi poddanej” (zadanie otrzymane od samego Stwórcy) nie sprzęgło się z duchowym rozwojem, z podjęciem prawdziwie sokratejskiej, a jeszcze bardziej ewangelicznej, wizji człowieka i jego rozwoju. Postęp ludzkości kroczy po linii doskonalenia doczesności. Niejednokrotnie niedostrzega lub nie chce uwzględniać kształtowania kultury duchowej, etycznej, personalistycznej. Ma to swoje wyraźne konsekwencje w cywilizacyjnym nachyleniu, które jest wyraźnie pragmatyczne, utylitarne.
W tendencji kulturowej, a więc na polu nauki, literatury, filozofii i teologii potęgą „rozdającą karty” jest wciąż obecny i żywotny, a zarazem nieuchwytny, postmodernizm. Jest to coś więcej niż tylko ruch filozoficzny, gdyż jest głęboko kulturowy i cywilizacyjny. Pragnie on podporządkować sobie człowieka i nadać mu swoisty antyfundamentalistyczny i antyobiektywistyczny kierunek rozwoju. Ten nurt kulturowy pragnie podporządkować sobie człowieka, sprzyja on relatywizacji wszelkich wartości - niczym enisteinowska teoria względności, ale przeniesiona w świat ducha, w świat poznania i wyborów. Człowiek jest zdeterminowany przez nieuchronne procesy rozwojowe, podlega ciągłej kulturowej ewolucji, z tym, że ta ewolucja staje sie poniekąd prawem rozwoju całej sfery antropologicznej. Tej ewolucji ślepo się poddaje. Staje się prawem rozwoju sfery ludzkiego ducha. Nie istnieje zatem nic stałego i coś godnego człowieka, co stanowiłoby punkt odniesienia dla jakichkolwiek egzystencjalnych bolączek ludzkości. Ponadto, w imię postmodernistycznego, laickiego rozwoju, nawet nie wypada wierzyć w to, co niezmienne, trwałe i wieczne4). Przyjęte w nim prawo rozwoju zagłada niemożność odwołania się do czegokolwiek co stanowiłoby trwały zręb wartości kulturotwórczych, a tym samym człowiekotwórczych. Efektem kulturowych abberacji jest pogląd, że sam człowiek tworzy wartości urastające do rangi „twórcy„. Tylko on autodeterminuje siebie, określa dobro i zło, ustanawia swój własny porządek ocen i wartościowań, wszelkiego rzekomego ładu i relacji międzyludzkich5). Człowiek może określać zasady wszelkich interpersonalnych odniesień. Drugi człowiek staje się nie podmiotem, ale przedmiotem relacji.
Oto tylko krok dzielący człowieka od pokusy wyciągnięcia ręki na „drzewo poznania dobra i zła”, gdyż „poznać” w języku biblijnym oznacza panować, nazywać po imieniu. Tymczasem człowiek nie posiada władzy nad absolutem dobra i zła, to nie człowiek tworzy ten podstawowy fundament aksjologiczny. Oto kulturowa apoteoza odwiecznej pokusy ustanawiania własnych praw, sięgania nawet po prawo o decydowaniu o powstaniu życia, kierowania nim i jego kresu. Katechizm Kościoła Katolickiego nazywa tę postawę „oszustwem Antychrysta”, gdyż człowiek stawia się na miejscu Pana Boga i tworzy własne wartości6). A przecież „stworzenie bez Stworzyciela zanika” (LG 36). To jest jedna, negatywna strona rzeczywistości świata, która wyzwala myśl, inspiruje i mobilizuje chrześcijan, w tym i nas Sercanów, do stosownego działania.
Zasadniczym wyzwaniem jest postawienie tamy dalszemu konstytuowaniu się takiej kultury, cywilizacji i wszelkich obszarów myśli, które „gubią człowieka”, odrywają go od transcendentnych korzeni i kierują w stronę absurdu ślepej samowoli.
Elementy pozytywne w świecie. Trzeba jednak wskazać także na pozytywne elementy rozwoju ludzkości, takie jak: ogromny rozwój nauki, techniki, informatyki, komunikacji, udoskonalenie życia, wykorzystywanie zasobów naturalnych ziemi, ogromne zdobycze na polu medycyny; większa świadomość, że ludzkość skazana jest na trud budowania jedności i ogólnoświatowych instytucji broniących godność człowieka, świadomość, że wszyscy ludzie stanowią jedną rodzinę, a ziemia jest wspólnym domem, o który trzeba się troszczyć. Pozytywna jest oddolna wrażliwość na wartości humanitarne, religijne, moralne; rozwój organizacji dobroczynnych, wolontariatu, większa wrażliwość na ludzką biedę i różne formy niesprawiedliwości.
Wyzwania dla Sercanów
Wobec sytuacji współczesnego świata i ludzkości na progu XXI wieku trudno jest jednoznacznie wskazać i określić wyzwania dla Księży Sercanów. To, co negatywne i pozytywne w przeżywanej rzeczywistości świata nasuwa jednak pewne drogowskazy i kierunki.
Świat, człowiek potrzebuje podstaw dla nowej duchowości, dla takiej atropologii, która otworzy człowieka na pełnię wolności, na nieskończone wartości transcendentne, a nie takiej, która zamyka go w swym egoistycznym autodeterminizmie. W tym sensie trzeba nam, poprzez teologiczną twórczość, osobiste życie i całość działań pastoralnych, wzbudzać potrzebę nowej atropologii i kultury personalistycznej, czyli takiej kultury, która tworzy człowieka w prawdzie osobistego życia i otwiera na prawdziwie ludzkie relacje do bliźnich. Tak jak zasadnicza przyczyną współczesnych problemów i zagubienia człowieka jest humanizm bez integralnej prawdy o człowieku (oderwany od Boga), tak też, kształtowanie „nowego świata” winno się stale rozpoczynać od kształtowania fundamentów pod prawdziwy humanizm, który nie alienuje człowieka od świata jego duchowej głębi, nie odrywa go od Boga, a tym samym otwiera go na prawdziwą relację do drugich.
Dlatego też Księża Sercanie, w wielkiej rodzinie uczniów Chrystusa, mają także pewna rolę do spełnienia. Rolę tę, wobec wyzwań współczesności (tej w świecie, ale również w Polsce i tam gdzie sięgają dzieła apostolskie naszego Zgromadzenia), widziałbym na dwóch zasadniczych płaszczyznach: duchowej i apostolskiej.
Całe życie zakonne, wyrastające z konsekracji zakonnej, życie wspólnotowe winno być znakiem innej rzeczywistości, braterstwa i komunii między ludźmi. Chodzi o znak kulturowy, osobowy, chodzi nade wszystko o personalistyczny wymiar kultury (a zatem o taką kulturę, która integralnie pojmuje i kształtuje człowieka). Tym znakiem nie można być bez głębokiego życia religijnego, duchowego, bez stałej i pogłębionej więzi z samym Osobowym Bogiem - Miłością. Pozytywnie, człowiek twórczo przeżywana konsekracja zakonna jest znakiem osobowym, znakiem tego, iż człowiek w pełni się realizuje tylko w odniesieniu do Boga, jako osobowego fundamentu ludzkiego bytu.
Dlatego też współczesny człowiek potrzebuje autentycznych świadków rzeczywistości boskiej, tego, że Bóg prawdziwie jest, że istnieje, że On jest Miłością kształtującą rzeczywistość kosmiczna i nade wszystko ludzką. Tę fundamentalną egzystencjalną potrzebę przywołuje encyklika Jana Pawła II Redemtor Hominis, mówiąc, że człowiek czuje się niespokojny dopóki nie objawi mu się miłość, dopóki jej w pełni nie zawierzy.
Życie konsekrowane ma objawiać ten zbawczy dynamizm. Wyrasta on z ewangelicznego nakazu Jezusa: abyśmy byli światłem świata i solą ziemi, abyśmy nie ukrywali go pod korcem. Ową świecącą lampą winien być nasz integralny styl życia w Bogu, z Nim i dla Niego, styl życia - aczkolwiek ludzki, a nie anielski - niemniej będący świadectwem, że Bóg jest dla nas żywą i autentyczna rzeczywistością, dla której warto oddać życie. Dla świata, który częstokroć żyje „jakby Boga nie było” nasze zakonne życie głosi i świadczy, że jest Bóg. Taki styl życia jest poniekąd wyzwaniem dla samego świata, jest dla niego swoistą interpelacją, albowiem wobec autentycznych świadków Ewangelii, świadków duchowości kontemplacji świat do końca i na zawsze nigdy nie będzie obojętny.
To na podstawie rzeczywistej i głębokiej duchowości kształtowały się zręby kultury chrześcijańskiej, wszelki pozytywny wzrost na przestrzeni jej dziejów. jesteśmy tego powodu, na pewno dzisiaj nie jesteśmy zdeterminowani do określania „naszego teraz” mianem kultury postchrześcijańskiej! Chrześcijaństwo ma jeszcze przed sobą wielka i długą przyszłość, gdyż istnieje wiele obszarów zniewolenia ludzkości.
Mówiąc o roli Sercanów, możemy z powagą stwierdzić, ze możemy i my w swej cząstce, przyczynić sie do kształtowania nowej ludzkości poprzez autentyczne, integralne życie duchowe, poprzez wierną realizację naszego charyzmatu. A my wiemy, co to oznacza, żyć pełnią zakonnej konsekracji w pluralistycznym świecie, który w prymacie wartości duchowych dopatruje się tylko jednego ze sposobów na życie. Zawsze i pomimo wszelkich niesprzyjających okoliczności mamy wierzyć w to, że życie autentyczną obecnością Tego, który jest Miłością, nie jest tylko jednym z pięknych kwiatów w kolorowym ogrodzie, ale jest zasadniczą glebą, z której wyrasta i którą żywi się każdy kwiat.
Oto nasze pierwsze, bodaj najważniejsze zadanie wobec wyzwań współczesności: dać ludziom poznać Miłość Boga, bez której człowiek nie wie kim jest, do czego dąży i czego oczekuje (por. RH). Oto poprzez życie konsekrowane, prawdziwie braterskie, które musi stawać się życiem mistycznym i z niego wyrastać, Sercanie maja budzić w człowieku głód Transcendencji, głód Boga. Mamy tak bardzo być „jedno z Jezusem”, aby świat uwierzył, ze Ojciec Go posłał, ażeby ludzkość uwierzyła, że miłość może być prawem jej duchowego, etycznego i kulturowego rozwoju. Oto człowiek może zdobyć się na miłość uczynną, ofiarną, może jej prawdziwie poszukiwać.
Drugi obszar odpowiedzi na wyzwania, które stawia przed nami XXI wiek, to liczne działania apostolskie. Są one naturalną konsekwencja duchowości zakonnej, kontemplacji Boga Miłości, Który posyła do każdego człowieka. Ojciec Jan Leon Dehon otrzymał łaskę połączenia w integralny wewnętrzny związek mistyki z apostolskim trudem. Albowiem „jako Sercance w misji - czytamy w dokumencie Syntezy XXI KG - pragniemy na początku trzeciego tysiąclecia wejść naprzeciw braciom i siostrom, do świata, który nas potrzebuje (..), ogarniętego globalizacją, zeświecczonego, zubożałego„7).
Wiele wymiarów apostolskiej troski i dzieł sercańskich zostało już wskazanych i omówionych podczas kończącego się już dwudniowego sympozjum. Dostrzegamy ich konieczność i aktualność, ale czy one na stałe wpiszą się w repertuar sercańkich dzieł apostolskich, tych dzieł, które wychodzą na przeciw człowiekowi i odpowiadają na jego współczesne interpelacje?
Na pewno wiele z nich zmieni się w zewnętrznej formie, ulegną modyfikacjom; z pewnością pojawia się nowe, gdyż taki kreatywny dynamizm sercańskiego apostolstwa wynika z samej natury charyzmatu miłości, ale jest także nazwany w Regule Życia Zgromadzenia. „Życie oblacji, wzbudzone w naszych sercach przez darmo dana miłość Chrystusa, upodabnia nas do oblacji Tego, który z miłości oddał się całkowicie Ojcu i ludziom … Uwrażliwia nas ono na wezwanie, które kieruje On do nas poprzez wydarzenia małe i wielkie oraz ludzkie oczekiwania i dokonania (35). Wiemy, że świat dzisiejszy przepojony jest ogromnym wysiłkiem zmierzającym do wyzwolenia; z tego, co rani godność człowieka i zagraża urzeczywistnianiu jego najgłębszych aspiracji, a więc prawdy i sprawiedliwości, miłości i wolności (36)”.
Potrzeba tylko odwagi i determinacji w ich podejmowaniu. Potrzeba mądrości i roztropności w ich rozeznaniu i twórczym rozwijaniu, aby zawsze widzieć czy ma się na wykończenie rozpoczętego dzieła. Niemniej, ewangeliczna zasada roztropności nie tyle jest hamulcem rozwoju i odpowiadania na apostolskie potrzeby, co raczej uznaje podstawowe prawo wspólnoty Kościoła, w którym istnieje wiele charyzmatów, w którym „Duch wieje kędy chce” inspirując także innych chrześcijan do aktywnych działań po linii duchowości miłości ofiarnej. Ważne jest to, aby nasze sercańskie życie było czytelnym znakiem tej miłości ofiarnej, która staje się także, z uwagi na immanentna obecność miłości Jezusa, zadośćuczynieniem za grzechy świata.
Biorąc pod uwagę realne potrzeby i problemy, oczekiwania współczesnego człowieka, trzeba powiedzieć, że istotą wszelkich apostolskich działań podejmowanych przez Księży Sercanów winno być wychodzenie na przeciw najgłębszym ludzkim aspiracjom. Warto zastanowić się czy te, które już realizujemy (duszpasterstwo parafialne, rekolekcyjno-misyjne, misje ad gentes, troska o chorych, formacja świeckich dehonianów, duszpasterstwo młodzieży, praca na polu kultury, nauki, pomoc socjalna młodzieży, duszpasterska opieka nad przedsiębiorcami, różne formy posługi charytatywnej …) posiadają ten twórczy dynamizm miłości, czy odpowiadają w pełni na najgłębsze potrzeby ludzi, zwłaszcza na potrzebę pełnej afirmacji swego życia w perspektywie duchowości Miłości Bożej, duchowości tak czytelnej w różnych formach kultu Bożego Serca - duchowości, która ludzką rzeczywistość przemienia w cywilizacje miłości?
W tym sensie mamy i my Sercanie być znakiem nadziei, do której zachęca nas adhortacja „Ecclesia In Europa„ (nr 38). Jako osoby konsekrowane mamy „przywracać nadzieję ubogim” (nr 86), opieka otaczać bezrobotnych (nr 87), dostrzegać ludzi słabych i chorych (nr 88), ukazywać właściwą hierarchię wartości ziemskich (nr 89), głosić integralna prawdę o małżeństwie i rodzinie (nr 90-94), służyć obronie ludzkiego życia (nr 96). Jakże zachęcające są w tym kontekście słowa Jana Pawła II: „Kościele w Europie! Przyjmij z nowym entuzjazmem dar miłości, którą twój Pan Ci ofiaruje i do której Cię uzdalnia (…). Bądź Kościołem błogosławieństw (…) bądź ubogi i przyjacielski„ (nr 104).
Nie ulega wątpliwości, że pełne i konkretne realizowanie aktualnych form apostolstwa sercańskiego (choć nie wyłącznie sercańskich) odpowiada na wiele konkretnych potrzeb ludzkich. Trzeba jednak robić wszystko, aby forma nie utraciła żywotnej treści, aby ogarnięci duszpasterską czy apostolska opieką ludzie XXI wieku z łatwością odczytali ukryte i inspirujące przesłanie o nieskończonej miłości Boga, miłości, która oddaje się człowiekowi i kształtuje jego rzeczywistość, która ten świata przemienia po linii atrybutów Królestwa Bożego, Królestwa Jezusowego Serca..
Nasze sercańskie apostolstwo ma zatem być mocno uwrażliwione na wszelkie obszary ludzkiej nędzy i zagubienia, czyli na wołanie tych, którzy najbardziej potrzebują miłości. Oczekują tego, nawet nie wyrażając swej interpelacji, co wyrasta z ducha ofiarnej miłości apostolskiej z naszej strony. Istotą apostolstwa winno być śpieszenie z darem Bożej miłości pochylającej się nad człowiekiem i oddanej mu, aż do przelania krwi, do całkowitego i „bezinteresownego daru z siebie”, jak to uczynił Ten, któremu na krzyżu „przebito i otwarto bok”. Poprzez taki dar z siebie, ostatecznie to sam Jezus objawi się ludziom, objawi kreatywne moce swego Królestwa, a my dotkniemy głębi i swoistej tajemnicy słów „być prorokami miłości„.