Jak to, do pewnego rodzajów cudów, niewiele potrzeba. Trochę mrozu i trochę ciepła. Reszta sama się zrobi. A ile to przynosi radości. No, oczywiście pojawiła się i taka myśl: a może ktoś chce to kupić. Nie wiem jak mój proboszcz, ale ja mógłbym za odpowiednią cenę to okno sprzedać. Niestety tylko okno, gdyż samego momentu radości, i modlitewnego westchnienia, niestety nie da się sprzedać. Niech Matka Boska Mroźna opiekuje się tymi, którzy nie mają dachu nad głową.